Łosiowisko

Czyli Bączek i Pączek na dalekiej pólnocy.

Moje zdjęcie
Nazwa:
Lokalizacja: Västerås, Västmanland, Sweden

piątek, stycznia 27, 2006

Jak to sie robi?

No wiec stalo sie. Najwieksza milosniczka zapachu dlugopisow przerzucila sie na klawiature. Ale co zrobic jak zlosliwe poczty elektroniczne nawalaja albo twierdza,ze wysylanie 150 maili dziennie graniczy ze spamem? Phi. No nie moja wina,ze probowalam pare razy wyslac zdjecia. Nie udalo sie. Dzieki zdobyczom nowoczesnej techniki bedziecie sobie mogli wszysy na biezaco czytac co ja tu porabiam:) A nawet skomentowac. Pod warunkiem oczywiscie,ze sama sie uporam z tym calym blogowaniem... Ale do adremu.
Jestem w Szwecji jak wszystkim wiadomo i wbrew pozorom nie marzne bardziej niz Ci co w domu sie ostali. Wlasciwie to mogliby tu przyjechac na ferie zimowe ogrzac sie troche. Ale grunt,ze jest snieg. A jak jest snieg to wiadomo - zimowe szalenstwo. A szwedzi niby z pozoru narod chlodny a poszalec umieja. Wiec ja tez, ale tylko troszke.
W zeszla sobote slonko pieknie swiecilo wiec co by nie marnowac takiej pieknej aury po treningu dalam sie wyciagnac na (nie nad - NA) jezioro w celu zazycia typowo szwedzkiego sportu pt. jazda na nozach. No dobrze, moze sie i nazywa inaczej ale ja ewidentnie przypielam sobie do butow cos co wygladalo jak noz z podstawka, po czym dostalam do raczek kijki. I tak to podpierajac sie patykami wyruszylam na podboj Jeziorka o wdziecznej nazwie Mälaren (tym razem, nie gniewaj sie Artur;) Musze przyznac,ze sport bardzo mi sie spodobal. Bardziej nawet niz jazda na zwyklych lyzwach bo bardziej przypomina jazde na rolkach. Pozatym mimo,ze jezdzi sie po wyznaczonym szlaku (jak to u szwedow odsniezonym i oznakowanym, co by sie nikomu nic nie stalo), to jednak jest to jazda po jeziorze a nie w kolko jak na karuzeli. 'Tor' do jazdy mial okolo 10 km ale poniewaz jestem ostraznym dziewczeciem pojezdzilam sobie na 'skroconej wersji' ktora miala okolo 3. Przyznam sie nieskromnie,ze niezle mi szlo (ani razu nie upadlam) i nawet umiem kontrolowanie hamowac.
Takie to mialam sportowe popoludnie.

3 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

mamona nie żyje

4:54 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Witam... no no ladniutka stronka i fajniutkie opowiastki,,,czytamy razem,,,Krystek, Karola, Ewa, Wojtek, Kubus nie czyta ale slucha ;)pozdrowionka 3maj sie

11:33 AM  
Blogger Aniezka said...

O JAK FAJNIE!! Wiedzialam,ze to dobry pomysl z tym blogiem. Wiecej sie wszyscy do wiecie jak mi sie tu zyje. Pozdrowienia dla klanu MOjego Chrzestnego;)

3:24 PM  

Prześlij komentarz

<< Home