Poniewaz pamiec zawodzi...
Choc wydaje sie to niemozliwe Baczek i Paczek wyrosli juz ze swoich ksywek. Maja 6 i 4 lata!
Ebba chodzi do zerowki a Jasio do "raczkow" w przedszkolu. Wierzyc sie nie chce.
Przy okazji takich refleksji pt: "alez ten czas leci" dostaje zazwyczaj koszmarnych wyrzutow sumienia, ze nic nie zapisuje z tego co sie w naszym zyciu dzieje. Dzieciaki polegac beda mogly tylko i wylacznie na naszej pamieci, a ta, jak wiadomo, bywa zawodna.
Strach ogarnia kiedy pomysle ile drobnych, smiesznych lub wzruszajacych zdarzen popadlo w niepamiec. Tych juz nie uratujemy. Ale moze, jesli sie wezme w karby, ocaleja te ktore jeszcze przed nami?
Jeden z okruchow pamieci wyglada tak:
Po urodzeniu Jasia, naturalnym bylo, ze Ebba nauczyla sie, ze dzidzius jest najpierw w brzuchu a potem sie rodzi. Wszystko toczylo sie gladko, az trzy lata pozniej....
E: Mamusiu, ale skad sie bierze dzidzius w brzuszku u mamy?
Ja: Jesli mama i tata bardzo sie kochaja, to MOCNO sie przytulaja i wtedy powstaje dzidzius w mamy brzuszku.
E: Ja kocham Jasia, to jak bedziemy duzi, to mozemy miec dzidziusie?
Ja: Lepiej nie, bo beda bardzo chore.
E (zrozpaczona): Mamusiu, to ja bede musiala polubic INNEGO chlopczyka?!